Chleb jest pokarmem, który często gości na polskich stołach. Większość osób kupuje go w piekarni lub w markecie, a niektórzy pieką go sami. Ja akurat należę do tej drugiej grupy, więc postanowiłam pokazać moim dzieciom, jak wygląda jego produkcja. Pomogła mi w tym książka Françoise Laurent Chlebek z serii „Wiem, co jem!” Akademii mądrego dziecka.
Wszystkie książki z serii napisane są w podobny sposób. Na początku pojawia się historia danego pokarmu oraz sposób jego obrabiania od czasów dawnych do współczesnych. W Chlebku najpierw widzimy sianie zboża, potem mielenie mąki, a na końcu pieczenie. Później mamy pokazane różne rodzaje pokarmu i miejsca jego uprawiania. Pod koniec pojawia się kilka ciekawostek. Zdecydowanie są one najbardziej interesujące.
Na początku dziecko poznaje, jak dawniej wyglądała uprawa zboża – była to ciężka praca wykonywana ręcznie. Oranie pola pługiem, obsiewanie go, czekanie aż zboże urośnie, ścinanie go sierpem i w końcu młócenie. Wszystkie te prace stały się łatwiejsze i szybsze, odkąd pojawiły się maszyny. Niestety rozwój technologii ma także swoje negatywne strony, należą do nich między innymi nawozy chemiczne używane do spryskiwania pól. Bardzo podoba mi się takie ukazanie, jak na przestrzeni lat zmieniał się świat i sposoby produkcji żywności.
Kiedy dowiemy się już, skąd bierze się ziarno, przychodzi kolej na opowieść o przetwarzaniu go na mąkę.
Tutaj też mamy porównanie mielenia w młynie zasilanym wiatrem do współczesnej fabryki. Widzimy także pracę piekarza i dowiadujemy się, że mimo używania niewielu składników wypiek chleba wcale nie jest taki prosty. To, jak będzie smakował, zależy od wielu składników: od typu mąki, użycia zaczynu bądź drożdży, czasu pieczenia, temperatury i dodatków.
Poza samym procesem powstawania chleba dzieci poznają gatunki zbóż oraz ich rodzaje. Czy wiecie, że są dwa rodzaje pszenicy: miękka do wypieków oraz twarda (durum) do makaronów? Dowiadują się także, że istnieją różne typy mąki w zależności od tego, czy mają w sobie otręby, czy nie. Jedyne, co mi się w tym nie podobało, to mała ilość ich typów. Najniższy został oznaczony jako 850, gdy ja do pieczenia chleba używam raczej 650, a do słodkich wypieków typu 450.
Pod koniec książeczki, kiedy już znamy dobrze cały proces, mamy okazję zapoznać się z tradycyjnymi wypiekami z różnych krajów, na przykład z meksykańską tortillą, duńskim rugbreadem czy indyjskim czapati.
Warto jeszcze wspomnieć o ciekawych ilustracjach Nicolasa Gouny’ego. Są one specyficzne, trochę kanciaste, trochę uproszczone. Pasują do tej historii, ale moje maluchy ciągle pytały, dlaczego dzieci same wypiekają chleb i gdzie są ich rodzice. Nie zrozumiały, że to takie specyficzne przedstawienie dorosłych.
Polecam Chlebek wszystkim, którzy chcą pokazać dzieciom, skąd dokładnie bierze się jedzenie. W końcu ziarenko pszenicy musi pokonać naprawdę długą drogę, zanim trafi na nasze talerze w formie kanapki. Jeśli spodoba wam się ta książka, to sprawdźcie pozostałe tytuły z serii: Czekolada, Pomidory oraz Banany.
Recenzję napisałam dla portalu Mądre Książki. Zajrzyjcie do nich koniecznie, jeśli szukacie wartościowych pozycji dla dzieci i dorosłych.
Pingback: „Wiem, co jem! Makaron” – Emmanuel Trèdez, Nicolas Gouny -
Pingback: „Wiem, co jem! Czekolada” – Sandrine Roy, Nicolas Gouny -