„Wiem, co jem! Czekolada” – Sandrine Roy, Nicolas Gouny

Czekolada jest jednym z moich ulubionych słodyczy, moich dzieci zresztą też. Najbardziej lubimy mleczną, ale czasem jemy też gorzką albo białą. Jestem również fanką najróżniejszych dodatków – orzechów, rodzynek czy karmelu. Kilka razy zrobiłam w domu własną czekoladę. Kiedy zobaczyłam, że w serii „Wiem, co jem!” Akademii mądrego dziecka pojawiła się Czekolada, od razu zachciałam ją przeczytać.

Wszystkie książki z serii napisane są w podobny sposób. Najpierw pojawia się historia danego pokarmu oraz sposób jego obrabiania od czasów dawnych do współczesnych. Później mamy pokazane różne rodzaje pokarmu i miejsca jego uprawiania. Na końcu podano kilka ciekawostek. Jak dla mnie to one są najbardziej interesującą częścią.

Na samym początku książki dowiadujemy się, że napój kakowy pili już Aztekowie i Majowie. Na stary kontynent trafił on za sprawą kolonizatorów z Europy Zachodniej, którzy przywieźli ziarna kakaowca do Europy. Z tych ziaren powstaje sproszkowane kakao, a z niego czekolada.

Kiedy już zapoznamy się z historycznym aspektem czekolady, możemy przystąpić do poznawania dokładnej drogi tego przysmaku aż do naszych rąk. Kakao rośnie na wysokich drzewach na specjalnych plantacjach. Regiony, które najlepiej się nadają do takiej uprawy, są gorące i wilgotne. Niestety sprzyja to rozwojowi pleśni i szkodników. Dlatego też taka uprawa wcale nie jest łatwa, sprawę tę dodatkowo utrudnia fakt, że kwiaty są zapylane jedynie przez niektóre mrówki i muchy i tylko jeden na 500 kwiatków daje owoc (jagodę)!

Owoce te są zielone lub fioletowe, a kiedy dojrzewają, zmieniają kolor na żółty lub czerwonopomarańczowy. W książce napisano, że przypominają one kształtem małe piłki do rugby, ale nie do końca podoba mi się to porównanie. Przeciętne polskie dziecko raczej nie zna tego sportu.

W procesie uprawy kakaowca bardzo ważne jest dbanie o drzewa – trzeba je przycinać i opryskiwać.

Nadal wszystko to robi się ręcznie, chociaż techniki pracy bywają różne. Często na plantacjach pracują całe rodziny. W wątku o plantacji wspomina się też kontynent afrykański. To tam produkuje się najwięcej kakao, ale warunki pracy są trudniejsze. Ludzie są mniej wykształceni, a zbiory mniejsze. Przez to biedne rodziny często wysyłają do pracy swoje dzieci. Rozumiem, że należy edukować maluchy, ale cały ten fragment trochę mi nie pasuje. Wygląda, jakby twórcy książki podkreślali biedę i zacofanie Afryki i wskazywali, że wszystkie Afrykańskie dzieci zmusza się do niewolniczej pracy. Właśnie ta część sprawiła, że Czekolada podobała mi się mniej od Chlebka. Tamta książka była subtelniejsza, chociaż też poruszała ważne tematy.

Książka ta pełna jest różnych ciekawostek. Dowiadujemy się z niej, że są różne odmiany kakao, na przykład Criollo, która ma najłagodniejszy smak czy Nacional, uprawiana jedynie w Ekwadorze. Mamy też piękną rozpiskę, jak powstają różne rodzaje czekolady: gorzka, mleczna i biała. Mieszając różne gatunki ziaren kakaowca oraz dodając dodatkowe składniki, możemy uzyskać najróżniejsze czekolady. Słodycze wytwarzane przez rzemieślników są smaczniejsze i mają lepszy skład, ale są też droższe. Trzeba pamiętać, że w najtańszych produktach masło kakaowe zostaje zastąpione gorszymi odpowiednikami. Te produkty mają dużo cukru i są bardzo niezdrowe.

Czekolada jest pyszna, prawie każdy ją lubi.

Raczyli się nią nawet królowie, a w Meksyku tradycyjną potrawą bożonarodzeniową jest indyk polany sosem mole przygotowanym z ostrych papryczek i czekolady. Kakao zawiera magnez, fosfor, żelazo, witaminę B2 i trochę błonnika, dlatego jest zdrowe dla ludzi. Ale trzeba pamiętać, że dla zwierząt jest bardzo szkodliwe.

Warto jeszcze wspomnieć o ciekawych ilustracjach Nicolasa Gouny’ego. Są one specyficzne, trochę kanciaste, trochę uproszczone. Pasują do tej historii, ale moje maluchy ciągle pytały, gdzie są rodzice tych dzieci. Nie zrozumiały, że to takie przedstawienie dorosłych.

Polecam Czekoladę wszystkim, którzy chcą pokazać dzieciom, skąd dokładnie bierze się jedzenie. W końcu ziarenko kakaowca musi pokonać naprawdę długą drogę, zanim trafi do nas jako czekoladowy batonik. Jeśli spodoba wam się ta książka, to sprawdźcie pozostałe tytuły z serii: Chlebek, Pomidory oraz Banany.

„Wiem, co jem – czekolada” – Sandrine Roy, Nicolas Gouny

Recenzję napisałam dla portalu Mądre Książki. Zajrzyjcie do nich koniecznie, jeśli szukacie wartościowych pozycji dla dzieci i dorosłych.

Alicja

Zajmuję się redakcją, korektą oraz recenzjami wewnętrznymi. Poprawiam głównie beletrystykę oraz teksty publicystyczne z dziedziny kultury i sztuki. Współpracuję zarówno z wydawnictwami, jak i osobami prywatnymi. W wolnych chwilach czytam książki, oglądam filmy oraz gram w planszówki.

Ten post ma 4 komentarzy

Dodaj komentarz