Witajcie w paranoi – to zdanie przewija się przez całą książkę opowiadającą o technologii, a dokładniej o gromadzeniu i analizowaniu danych przez program, który ma rzekomo polepszyć ludzkie życie. Chodzi oczywiście o Zero Marca Elsberga.
Główną bohaterką książki pt. Zero jest dziennikarka Cynthia Bonsanth. Życie Cynthii nie jest proste. Samotnie wychowuje córkę, ciągle zmaga się z problemami finansowymi, a praca nie przynosi jej już takiej satysfakcji. Jednak prawdziwe problemy pojawią się w jej życiu wtedy, gdy dostanie do przetestowania inteligentne okulary. Użycie ich przez przyjaciela córki doprowadza do tragedii i nakręca całą intrygę.
Szczerze mówiąc, książka mnie nie porwała. Historia wydał mi się naciągana, bohaterów nie polubiłam, przydługawe opisy mnie wynudziły, a wątek miłosny sprawiał, że łapałam się za głowę. Dojrzała kobieta, która chce wciągnąć do schowka na szczotki dopiero poznanego chłopaczka, no jakoś nie mogę w to uwierzyć. Zrozumiałabym, gdyby była jakąś femme fatale, ale do statecznej kobiety z dorosłą córką tego typu wielka miłość zupełnie nie pasowała. Chociaż Cynthia i tak jest całkiem niezłą postacią, jeśli zestawimy ją z głównym czarnym charakterem. Ten wygląda, jakby urwał się z filmu o Jamesie Bondzie.
Ze wszystkich bohaterów zainteresowały mnie losy może dwóch osób, ale jedna z nich zginęła, natomiast wątek drugiej jakoś się rozmył. Dialogi wydały mi się sztywne, ale i tak wolałam je od tych wszystkich opisów. Postać powiedziała jedno zdanie, po czym narrator komentował jej wygląd i zachowanie przez kilka kolejnych linijek. Taki sposób pisania działał na mnie usypiająco.
Niestety nie czułam też w tej książce thrillera.
Śmierć postaci spływała po mnie równie szybko i łatwo, jak po bohaterach. Nie zależało mi też szczególnie na rozwikłaniu tajemnicy. Przez chwilę wciągnęłam się w sceny pościgu znajdujące się pod koniec książki. Akcja przyspieszyła i wreszcie coś zaczęło się dziać. Szkoda tylko, że po tym nastąpiło średniawe zakończenie.
To, co mnie zainteresowało w Zerze, to temat wszechobecnej inwigilacji oraz naszego podejścia do technologii. Szczególnie zaciekawiły mnie słowa dotyczące wyszukiwarki Google. Algorytmy są dopasowane do naszych wcześniejszych wyborów i poszukiwań, więc dwie osoby szukające tego samego mogą mieć diametralnie różne wyniki. Czy technologia już steruje naszym życiem?
Praktycznie każdy ma teraz telefon z aplikacjami zbierającymi nasze dane. Czy tak trudno wyobrazić sobie świat, w którym sami będziemy te dane sprzedawać firmom zewnętrznym w zamian za różne profity? Trochę mnie przeraża, że to może być przyszłość naszych dzieci. Zwłaszcza jeśli ktoś zacznie na nich eksperymentować.
Zero Marca Elsberga jest według mnie książką średnio napisaną, choć poruszającą ciekawy temat. Mam wrażenie, że autor tak bardzo skupił się na technologii i zagrożeniu, jakie ona stwarza, że zapomniał o bohaterach. Postaci są nieciekawe, ich uczucia niewiarygodne, a zachowania śmieszne. Większość wątków się urywa w dziwnych miejscach i nie wiadomo, co dalej. Możliwe, że z tego materiału wyszedłby całkiem niezły film sensacyjny. Książę mogę polecić jedynie osobom zainteresowanym nowinkami cyberświata.